Na Piazza S. Agostino w w La Spezia można trafić na ciekawy pomnik, niewielkie popiersie młodej kobiety. Jej jedna ręka jest uniesiona w górę na wysokość oczu. Trzyma w niej płaski przedmiot, rodzaj okularu, przez który spogląda. Napis na postumencie głosi, że mamy przed sobą Virginię Oldoni hrabinę di Castilgione (1837-1899). Po powrocie do domu postanowiłem sprawdzić, kim była ta kobieta i dlaczego uhonorowano ją właśnie w tym liguryjskim mieście. Odkryłem bardzo ciekawą, burzliwą biografię, która toczyła się w królewskich salonach i dyplomatycznych gabinetach, powodzenie, piękno, ale też nieszczęście i samotność. Virginia zapisała się także w dziejach fotografii II połowy XIX w. jako modelka i współpracownica francuskiego fotografa Pierre-Louisa Piersona (1822?1913).
Zdjęcie hrabiny di Castiglione, które posłużyło rzeźbiarzowi za inspirację, znalazłem bez problemu. Widać na nim bogato ubraną kobietę, która przy twarzy trzyma pustą ramkę na zdjęcie z owalnym otworem. Widzimy tylko część jej twarzy i odsłonięte ramię. Kim była hr. di Castiglione, jak znalazła się w Paryżu, jak stała się bywalczynią fotograficznego atelier?
Urodziła się we Florencji w 1837 roku. Jej rodzina pochodziła z La Spezi (stąd zapewne ufundowanie w tym mieście pomnika). Otrzymała edukację właściwą damie z wyższych sfer o szerokich zainteresowaniach kulturą i sztuką, władała kilkoma językami. Słynęła z wielkiej urody (była nazywana La Perla d?Italia). W wieku 17 lat wyszła za mąż za Francesco Verasis di Castigione, kuzyna wybitnego polityka, hrabiego Cavour. Młoda para przeprowadziła się do Turynu i bywała często na dworze królewskim. Jej uroda, inteligencja, doskonałe towarzyskie obycie zwróciło uwagę kręgów arystokratycznych i samego króla Sardynii Wiktora Emanuel II. Za użyteczne politycznie uznał je także premier Camillo Cavour. Postanowił wysłać młodą hrabinę do Paryża z nieoficjalną misją dyplomatyczną, właściwie jedyną jaką w tym czasie przeznaczano kobietom. Miała przekonać Napoleona III do sojuszu przeciwko Austrii. I tak Virginia znalazła się w świecie układów, zakulisowych rozmów towarzyszących wielkiej polityce. Celem jej mocodawców było zjednoczenie państw włoskich.
Francuski monarcha nie oparł się wdziękowi młodej emisariuszki, przysłuchując się równocześnie jej politycznym wywodom, co czytelników z ojczyzny pani Walewskiej dziwić ani oburzać chyba nie powinno. Po wyjściu na jaw romansu małżeństwo hrabiny rozpadło się (z niego pochodził jedyny syn, Giorgio), a Virginia pozostała w Paryżu. Jej romans z Napoleonem III trwał dwa lata. Była często zapraszana przez europejską arystokrację i znanych polityków zagranicznych, m.in. Ottona von Bismarcka (czy to rzeczywiście ona przekonała tego ostatniego, by nie upokarzał nadmiernie Francji po przegranej sromotnie wojnie wydaje się być dość fantastycznym twierdzeniem. Faktem jest jednak, że niemieckie wojsko przebywało jedynie przez kilka godzin w centrum Paryża, następnie wycofało się do rogatek stolicy Francji).
Uroda młodej Włoszki zwróciła także uwagę fotografów, dla których portret był jednym z podstawowych form ich sztuki. Od drugiej połowy lat 50. XIX wieku rozpoczęła współpracę z firmą fotograficzną Mayer&Pierson, która wykonywała zlecenia dworu. Powstawały czarno-białe portrety, dodatkowo firma Mayer&Pierson specjalizowała się w ręcznym malowaniu fotografii z pomocą tuszy atramentowych, akwareli i farb olejnych. Hrabina była wielokrotnie modelką Pierre-Louisa Piersona (1822-1913). Wykonał ponad 400 jej zdjęć w następnych latach (aż do śmierci hrabiny w 1899 roku). Dała się uwieczniać w różnych pozach, przebierała się w niezliczone kostiumy. Częstym rekwizytem było lustro i odbicie w nim jej twarzy. W trakcie przeglądania jej zdjęć domyślamy się, że chętnie wcielała się w różne role i pozy teatralne. Na zdjęciach widać emocje, które dodatkowo podkreślały odkryte części ciała, jak nagie ręce czy ? co było wtedy szokujące ? stopy i nogi. Niewątpliwie Virginia miała świadomość, że zdjęcia te mogą być sposobem na swego rodzaju nieśmiertelność, zatrzymanie czasu.
Ostatnie lata życia hrabina spędziła w Paryżu i Turynie. Często podróżowała, odwiedzała znajomych w całej Europie. Unikała jednak publicznych wystąpień. Boleśnie przeżywała upływ czasu i przemijanie urody. Przedwczesna śmierć syna wtrąciła ją w wieloletnią żałobę. By unikać ludzkiego zainteresowania, po Paryżu spacerować miała już tylko nocami. Nie była to jakaś wyjątkowa reakcja starzejącej się kobiety, by wspomnieć postać jej współczesną, słynną piękność, cesarzową Austro-Węgier Elżbietę (Sissi). Jednak inaczej niż ona Virginia nie unikała obiektywu, także w swych późniejszych latach, gdy widać było już zmiany spowodowane odejściem młodości. Zmarła w stolicy Francji w apartamencie przy Place Vendome. Pochowano ją na cmentarzu Pere Lachaise, nekropolii sław i ekscentryków, hołubionych do dziś geniuszy i postaci obecnie całkiem zapomnianych, o których pamięć przeminęła wraz z końcem epoki salonów i krynolin.