Przed kilku dniami dotarła do mnie wiadomość o nagłej śmierci jednego z kolegów, dr. Piotra Szukiela. Jak wszyscy jego przyjaciele i znajomi, jestem wstrząśnięty i zasmucony, pełen bezsilnej złości na los. Jak wielu znałem go od czasów jego studiów. Był wyróżniającą się osobowością na korytarzach IH. Niedawno się przelotnie widzieliśmy. Z entuzjazmem i dużym optymizmem, którym potrafił każdego zarazić, opowiadał o kolejnym projekcie. Bardzo chciał, bym się włączył. Może tym razem by się to udało, bo niestety w przeszłości z różnych przyczyn musiałem mu kilka razy odmówić…
Przed kilku laty, w 2017 roku, postanowiłem zrealizować mały projekt fotograficzny, zrobić fotograficzną pocztówkę z Nadodrza, charakterystycznej dzielnicy naszego miasta. Postanowiłem poprosić Piotra, by pokazał mi swoje Nadodrze. Był jego znanym miłośnikiem. Zaprowadził mnie do miejsc, które lubił, często odwiedzał. Mój projekt fotograficzny nabrał dzięki tym wędrówkom tempa i koloru. Dr Szukiel z dużym znawstwem i humorem dzielił się swą wiedzą, zachwytem nad nieoczywistym pięknem tej części Wrocławia.
Wchodziliśmy na podwórza, zaglądaliśmy do sklepów i klatek schodowych. Byliśmy na targu, zwiedzaliśmy kaplicę szpitalną. Podczas tego wielogodzinnego spaceru miałem wrażenie, że Piotra Szukiela znają tam wszyscy, nieważne, czy sprzedawca owoców na targu, właścicielka sklepu z ramami czy jakiś przechodzień. Każdy witał go z uśmiechem, wdawał się choć w krótką rozmowę.
Umówiliśmy się na powtórzenie spaceru sprzed lat. Ta część Wrocławia podlega na naszych oczach kolejnym zmianom. Chciałem je ponownie uchwycić. Niestety, będę musiał to zrobić sam. Zabraknie świetnego kompana, wrażliwego rozmówcy, kompetentnego znawcy historii średniowiecza i dziejów różnych zakamarków miasta. Czas na smutne, przedwczesne pożegnanie. Piotr będzie mi jednak w myślach towarzyszył podczas każdej wędrówki po Nadodrzu.