Tym razem postanowiliśmy udać się na popołudniowy spacer w inne okolice Jelcza-Laskowic. Auto zostawiliśmy przy zalewie i pomaszerowaliśmy wzdłuż niego do lasu. Na lodzie kilku wędkarzy moczyło kije w przeręblu.
Nie wiedziałem, że w Jelczu jest tylu morsów. W lodzie były wyrąbane miejsca do kąpieli. Trafiliśmy na parę śmiałków. Przez chwilę obserwowaliśmy ich, podziwiając wytrzymałość. Po wyjściu z wody wprost w strojach kąpielowych puścili się biegiem wzdłuż brzegu. Nie wiem, czy się kiedykolwiek zdobędę na taki wyczyn, choć kąpiel w takim otoczeniu ma swój urok.
Niedziela i ładna pogoda przyciągnęła wielu spacerowiczów. Po drodze mijaliśmy licznych rowerzystów, pieszych. Dymiły też pierwsze grille. Można było odnieść wrażenie, że każdy szukał ruchu na świeżym powietrzu, chciał choć na chwilę nadrobić godziny siedzenia w domu przed telewizorem czy komputerem.
Czasami wdawaliśmy się w krótkie rozmowy. Pretekstem było porzucanie gdzie popadnie butelek czy puszek po piwie. By przynieść do lasu siatkę ze zgrzewkami piwa trzeba się napocić, waży sporo, zgniecione puszki są w porównaniu z nią bardzo lekkie. Dlaczego nie można ich ze sobą zabrać do domu w tej samej siatce?
Na wiosnę czeka okolice naszego miasta wielkie sprzątanie…
Jak znajdę więcej czasu, chętnie obejrzę pozostałości po poligonie z okresu II wojny światowej, który kryją się w lesie w pobliżu zalewu. Nad jego brzegiem sterczą zachowane w dobrym stanie bunkry.