Wielka woda (3.2)…

Wrocław

To ostatni wpis o zabezpieczeniu centrum Wrocławia przed powodzią, która – na nasze wielkie szczęście – miasto ominęła. Pracownicy instytucji wykazali się dużą ofiarnością, podobnie jak liczni wolontariusze, w tym studenci i doktoranci.

Zabezpieczano różne zbiory, z worków z piaskiem można byłoby usypać niemal drugą Ślężę. Podniosły się w mediach społecznościowych głosy, czy jest to konieczne, czy nie powinno się skorzystać z innych, mniej pracochłonnych rozwiązań. Nie znam się na tym, nie chcę zabierać głosu.

Wiem natomiast, że „technologię” worka z piaskiem może używać niemal każdy. Wzdłuż budynku Wydziału Filologicznego UWr postawiono duży kołnierz z gumy (czy tak się to nazywa?) napełniony wodą. To zabezpieczenie wielokrotnego użytku. Może powinniśmy ich mieć więcej w magazynach?

Wspólne sypanie worków jest intensywną interakcją społeczną. Wyzwala bardzo pozytywne emocje w tak stresującym czasie. Nieznające się wcześniej osoby dzielą się pomocą i entuzjazmem. Dla społeczności, często słabo zintegrowanych, przyjezdnych, czy nowo osiadłych w danej dzielnicy była to często możliwość lepszego poznania sąsiadów. Wielokrotnie przywoływana powódź 1997 r. postrzegana jest jako czas ostatecznego spajania wrocławian z ich miastem. Może wrzesień 2024 r. będzie postrzegany tak przez nową generację wrocławian, często mieszkańców nowych osiedli, powstałych w ostatnich dekadach? 

To oczywiście także sprawdzian dla władz różnych szczebli, które będą oceniane jeszcze długo i być może coraz bardziej krytycznie… Należy sobie życzyć, by takich sytuacji było jak najmniej. Długoterminowe prognozy jednak nie uspokajają. Możemy być coraz częściej konfrontowani z potęgą Natury, którą na co dzień zdajemy się kontrolować.

Od sprawnego kierowania, informowania na bieżąco i zachęt do udzielania pomocy, a wreszcie osobistego przykładu wiele zależy. Z dużym zainteresowaniem obserwowałem zaangażowanie różnych kierowników jednostek, burmistrzów i wójtów / sołtysów. W naszej podwrocławskiej wsi, Miłoszycach choć niezagrożonej bezpośrednio powodzią, mieszkańcy pozytywnie zareagowali na wezwanie sołtysa o pomoc dla pobliskiego miasta – Jelcza-Laskowic i innych wsi, leżących w bliskim sąsiedztwie Odry. Podobnie burmistrz miasta Jelcza-Laskowic i jego zastępcy w częstych komunikatach w mediach społecznościowych rzeczowo informowali o bieżącej sytuacji, wzywali do konkretnej pomocy, gdy była ona potrzebna, na czas udostępniali potrzebne wolontariuszom materiały.

Dla wzmacniania więzi społecznych w szybko rozrastających się miejscowościach tej części powiatu oławskiego ostatnie dramatyczne dni były bardzo ważne. Pokazały, że nie zajmuje nas tylko własny los czy najbliższego sąsiada, lecz ofiarnie bronimy naszego miejsca na ziemi, małej ojczyzny. I co ważne. Tak często podnoszone spolaryzowanie polityczne na tym poziomie chyba nie miało znaczenia, podobnie jak zróżnicowanie narodowe mieszkańców. Liczyła się chęć do pracy, pomocy w różny sposób. Kto mógł – pracował na wałach, ktoś inny przygotowywał jedzenie, ktoś inny podejmował już akcje pomocy, dla tych których wielka woda, niestety, nie ominęła. To optymistyczny znak na przyszłość.

Zdjęcia zrobiłem obiektywem 28mm. Różnica między 24mm i 28mm nie jest duża. Jednak są to dwa różne obiektywy, każdy z nich inaczej oddaje kolory. Obiektyw 24mm w użyciu wymaga większej uwagi (zniekształcenia), można je jednak szybko skorygować w postprodukcji. Obiektyw ten też – mimo że jest najlepszy w swej klasie – trochę winietuje i nie radzi sobie do końca z aberracją chromatyczną. Ale i tą wadę można łatwo usunąć.

Niezależnie od tego, oba obiektywy sprawdziły się, fotografowanie nimi sprawia mi wielką przyjemność… Czy za pomocą obiektywu 24mm można uzyskać głębię ostrości? Można, także portrety wyglądają całkiem nieźle…

Newsletter

Zamawiając Newsletter, akceptujesz zasady opisane w Polityce prywatności. Rezygnacja z subskrypcji jest możliwa w każdej chwili.

* Pole obowiązkowe