Nareszcie dni stają się coraz dłuższe. Zima powoli odchodzi, z rana jest jeszcze chłodno… Pod koniec ubiegłego tygodnia byłem krótko w Berlinie. Przed spotkaniami zawodowymi wstałem wcześnie rano i z aparatem w dłoni przemierzałem centrum stolicy Niemiec. Interesowały mnie główne pomniki.
Berlin dopiero budził się ze snu. Przed Bramą Brandenburską, zwykle otoczoną tłumami turystów, nie było nikogo. Zatrzymałem się przez chwilę przed pomnikiem pomordowanych Sinti i Romów, potem zwiedziłem wystawę plenerową im poświęconą. To jedno z moich ulubionych miejsc.
W centrum wielkiego miasta, a jednak z dala od jego zgiełku, znajduje się nietypowe miejsce pamięci. W otoczeniu drzew umieszczono okrągły basen z wodą. Słychać delikatną muzykę w tle. Pośrodku zbiornika zaplanowano niewielki postument w kształcie trójkąta. Codziennie kładziony jest na nim świeży kwiat. W tafli odbija się budynek Reichstagu.
Upamiętnienie robi ogromne wrażenie, choć nie jest monumentalną rzeźbą, nie przytłacza wykorzystanymi środkami wyrazu. Czaruje atmosferą, smutkiem, który przenika każdego kto nawiedzi to miejsce.
Odwiedziłem także miejsce, gdzie do 1945 r. wznosiła się Opera Krolla. To przestrzeń symboliczna, związana z historią Polski. Informuje o tym odsłonięta w zeszłym roku tablica.
Kolejny punkt w tej nasyconej upamiętnieniami przestrzeni w sercu Berlina to pomnik poświęcony osobom homoseksualnym prześladowanym przez nazistów. Biała róża kontrastuje z jego kanciastą bryłą.
Wędrówkę zakończyłem w labiryncie betonowych bloków tworzących Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Do tego miejsca wracam często, w różnych porach roku.




















Zdjęcia zrobiłem aparatem monochromatycznym z obiektywem stałoogniskowym 24mm przy otwartej przysłonie.