Należą do jednych z najbardziej precyzyjnych urządzeń fotograficznych. Są niezbędne przy robieniu zdjęć. Dzisiaj, robiąc zdjęcie, praktycznie się już jednak o nich nie myśli. Pierwsze modele aparatu Leica nie były wyposażone w odległościomierz. Zakłady w Wetzlar zachęcały natomiast do kupienia osobnego urządzenia, które przytwierdzało się do stopki aparatu. Odległościomierze miały różne rozmiary, sposoby mocowania, wielkości tarcz. Wartości podawano w metrach lub stopach. Szybko do oryginalnych i drogich odległościomierzy z zakładów w Wetzlar, doszły tańsze, produkowane w innych krajach. Moja kolekcja wzbogaciła się właśnie o odległościomierz Saymon-Brown z Nowego Jorku.
Zasada działania
Zasada działania odległościomierza jest bardzo prosta. Spoglądając przez jeden z otworów, tak długo kręcimy tarczą aż zejdą się dwa obrazy. Jeśli urządzenie działa poprawnie, obraz jest kontrastowy, stwierdzenie odpowiedniej odległości nie stanowi problemu. Zasadę działania ilustruje poniższa ulotka.
Po nałożeniu się obrazów odczytujemy wartość na tarczy. Mój aparat wyprodukowano na potrzeby zagranicznego użytkownika (stąd miara w stopach). Posiadam dwa odległościomierze. Oryginalny z Wetzlar, solidnie wykonany z metalu, posiada tarczę z wartościami od 3 stóp do nieskończoności. Ostatnią wartością przed nieskończonością jest 100 stóp. Urządzenie nie posiada dodatkowych śrub umożliwiających kalibrację. Do wnętrza można się dostać z wykorzystaniem specjalistycznych narzędzi.
Zastępcze urządzenia
Przed kilkoma dniami zakupiłem odległościomierz firmy z Nowego Jorku Saymon-Brown. W necie nie znalazłem bliższych informacji na jej temat. W czasopismach można znaleźć jedynie reklamę produktu.
Nie wiadomo, czy odległościomierz Saymon-Brown?a był produkowany na postawie licencji niemieckich zakładów z Wetzlar. Budowa jest solidna, metalowa. Tarcza do odczytu wartości jest większa i posiada bardziej precyzyjne dane (od 2,6 do 300 stóp). Można go używać pionowo i poziomo (do obudowy dołączono osobne sanki). Pokrętła pozwalają na kalibrację. Wejrzenie do środka urządzenia nie stanowi problemu.
Precyzja
Oba odległościomierze pochodzą z przełomu lat 20/30 XX wieku. Mimo iż od ich produkcji minęło około 90 lat, nie straciły nic z precyzji działania. Są sprawne i z ich pomocą fotografowanie sprawia dużą przyjemność. Po odczytaniu wartości z tarczy ustawia się odpowiednio obiektyw. Pozostaje tylko ustalenie czasu przysłony i czasu naświetlania. Mam nadzieję, że już niebawem będę mógł zaprezentować pierwsze efekty moich zmagań z fotografią małoobrazkową.