Do użycia tego obiektywu przymierzałem się od dłuższego czasu. Dotąd podczas fotografowania wnętrz zwykle korzystałem z obiektywów szerokokątnych. Każdy z nich miał wady i zalety. Raz był za ciemny, innym razem zniekształcenia były zbyt widoczne (ich usunięcie było możliwe, jednak było to związane z dodatkowymi działaniami w postprodukcji).
Na obiektyw Voigtländera trafiłem przypadkowo. Obejrzałem jedną z recenzji w internecie, która mnie zachęciła do własnych prób. Wczoraj miałem trochę czasu, dzień był mroźny, ale pogodny. Dobry do wypróbowania obiektywu niedawno zakupionego we wrocławskim sklepie Notopstryk, dobrze znanym fanom fotografii.
Do wpisu załączam pierwsze zdjęcia.
Nie będę pisać o parametrach technicznych, zainteresowanych odsyłam do odpowiednich stron internetowych. Podkreślę tylko, że jakość wykonania jest bardzo dobra. Pierścienie nastawcze działają bez zarzutu.
Pierwsze zdjęcie uważam za całkiem udane. Ustawiałem w różny sposób przysłony, by sprawdzić wpływ na jakość zdjęć. Nie zauważyłem jakiś mankamentów. Kolory oddane zostały prawidłowo. W postprodukcji niewiele miałem do zrobienia. Poprawiłem tylko nieco jasność, cienie i czernie. Obiektyw sprawdził się także w kościele św. Elżbiety. Mogłem sfotografować ciemne kaplice i piękne detale z nagrobków.
To oczywiście jedynie pierwsze wrażenia, w następnych miesiącach będę mógł się podzielić kolejnymi zdjęciami.