W ostatnich dniach bliżej przyjrzałem się wielu zdjęciom przyrody i architektury, m.in. na portalach internetowych. Są to dwa najpopularniejsze rodzaje fotografii. Publikacji czy innych materiałów na ten temat jest cała biblioteka. Wspólne dla obu gatunków, przynajmniej tak uważam, jest zachowanie proporcji i linii (w przypadku architektury jest to szczególnie ważne). Żadne wytłumaczenie, jeśli przykładowo budynek się „wali”, że taka była wizja artystyczna, nie przekonują mnie. Po prostu są to błędy warsztatowe. W takim przypadku rzekoma artystyczna wizja często może się przerodzić w zwykły gniot.
Braki warsztatowe
Jedna z gazet wrocławskich w ostatnich dniach zamieściła w internecie serię zdjęć budynków uczelni wyższych. Były zrobione obiektywem szerokokątnym. Autor nie poddał ich żadnej obróbce, redakcja zamieściła je bez zmian. Zacząłem się zastanawiać, czy gazety już tak upadły, że zamieszczają co popadnie, a w redakcjach – podobnie jak jest w przypadku fotografów – ze względów oszczędnościowych nie zatrudnia się już fotoedytorów. A szkoda.
To tylko jeden z wielu przykładów. Łatwość robienia zdjęć, niestety, nie wymusza szerszej refleksji. Nikt nie zastanawia się już nad kompozycją, techniczną stroną wykonania zdjęcia.
Zdjęcia architektury i krajobraz
Niedociągnięcia lub po prostu braki warsztatowe widać zwłaszcza w przypadku fotografii architektury czy krajobrazu. Elementem wspólnym jest linia. Na jednych zdjęciach horyzont skacze, na innych budynki wyginają się. Próba nieśmiałego zwrócenia uwagi, że może warto raz jeszcze przemyśleć zdjęcie, skorygować wady obiektywu, nie przynoszą zwykle efektów.
Dzisiaj wszyscy jesteśmy artystami, uprawiamy swoistą wolną amerykankę. A licentia poetica jest wygodnym tłumaczeniem. Bo jeśli nie ma żadnych reguł, ewentualnie do nich się nie stosujemy („bo nie”), to po co jakaś literatura, inne materiały dokształcające.
Potrafię jeszcze zrozumieć błędy w wykonaniu zwykłych „pstrykaczy”, ale u zaawansowanych amatorów czy zawodowców nie powinny się już zdarzać. A tak mamy jeden wielki zalew tandetnych zdjęć, z którymi nie bardzo wiadomo, co zrobić. Po prostu się na nie nie patrzy, traktując jako mało ważny ozdobnik tekstu (też często upstrzonego błędami).
(Post)produkcja
Dostępne programy do (post)produkcji pozwalają na szybką korektę przed oddaniem zdjęcia. Warto przetestować różne, by uzyskać zadowalające dla siebie efekty. Edycję zdjęcia skrzydła budynku IH UWr, który zrobiłem z pierwszego piętra obiektywem szerokokątnym (czy 16 mm powinno się już określić ultra? Nie wiem), początkowo zrobiłem w CaptureOne. Z efektu nie byłem zadowolony (dla porównania zamieszczam zestawienie zdjęcia z aparatu przed obróbką i po edycji).
Postanowiłem wrócić do Ligthrooma i z jego pomocą ponownie zedytować zdjęcie. Tym razem wynik obróbki zadowolił mnie (poniżej podobna sytuacja porównawcza jak powyżej).
Więcej zdjęć można znaleźć w moim najnowszym fotobooku.