Odpoczywam nieco od bieżących spraw, także politycznych. W drodze nie mam dostępu do internetu. Z początku czuję się z tym trochę dziwnie, ale przecież wreszcie mogę poświęcić się zaległym lekturom lub po prostu obserwować otoczenie za szybą pociągu. Postanowiłem też zrealizować mały projekt fotograficzny. Cały dzień robiłem zdjęcia. Powstał obrazowy zapis, dokumentujący różne jego momenty. Wybrałem czarno-białą konwencję.Przekonują mnie przede wszystkim walory estetyczne tej techniki. Po raz pierwszy też w taki sposób wykorzystałem mój telefon i aplikację CameraNoir.
Wczoraj wieczorem przyjechałem do Berlina. Nie było już czasu nawet na krótki spacer po mieście, poza tym pogoda nie dopisała. Padał ulewny deszcz. Było nieprzyjemnie. Zjadłem kolację z przyjaciółmi we włoskiej restauracji na Mexiko Platz (lokal wart polecenia). Dzisiaj pogoda postanowiła się nie zmieniać. Auto zostawiłem w Berlinie, do Kassel pojechałem pociągiem, by wziąć udział w posiedzeniu założycielskim rady naukowej Volksbund Deutsche Kriegsgräberfürsorge.
W czasie śniadania w hotelu przyszedł mi na myśl mały projekt fotograficzny, który postanowiłem konsekwentnie zrealizować (a jednak trochę się już nudziłem?). Chciałem choć na chwilę odpocząć od bieżących spraw. Nie było to takie proste, np. dzisiejsza ?FAZ? pełna jest ciekawych tekstów o sprawach europejskich, ale Polska wymieniana jest już tylko na marginesie. Z artykułu Bertholda Kohlera pt. Co możemy stracićwynotowałem sobie jeden fragment. Zaskoczyła mnie skłonność dziennikarza liczącego się w Niemczech tytułu do szybkiego formułowania generalizujących ocen.
We wschodnich krajach członkowskich toruje sobie drogę nacjonalizm, który porównuje członkostwo w UE z utratą suwerenności w okresie funkcjonowania ?doktryny Breżniewa?. Nawet powrót agresywności ze strony Rosji nie skłania państw takich, jak Węgry czy Polska do tego, by szukać sojuszu z Berlinem. 25 lat wolności i niezliczone miliardy, których znacząca część pochodziła z Niemiec, nie wystarczają, by wytworzyć poczucie wspólnoty i gotowość do kompromisu, bez których twór taki, jak UE nie może działać.
Widać wyraźnie, że myślenie w kategoriach paternalistycznych, jest silnie zakorzenione. Obecne wydarzenia z ledwo dwóch miesięcy już stają się przyczyną przekreślania całego dorobku Polski i jej dotychczasowego wkładu w rozwój Europy. To powinno nas niepokoić, ale pohukiwanie pod adresem Brukseli, Berlina, cyklistów, unijnych urzędników i odrzucanie z góry wszelkich zarzutów i uwag krytycznych tylko taką niechętną narrację będzie wzmacniać.
Lektura takich artykułów bynajmniej nie przekonuje, że głos premier B. Szydło został uznany za wiarygodny, a Europa zajmie się wreszcie swymi prawdziwie pilnymi, w ocenie Warszawy, problemami. Może gdyby pojawiły się z naszej strony rzeczowe propozycje, co z tymi problemami zrobić (przynajmniej z częścią z nich), nie bylibyśmy traktowani jedynie jak krnąbrny beneficjent unijnej pomocy, który niewiele do europejskiej rzeczywistości wnosi.
Nie chciałem jednak, by polityka zdominowała ten dzień. Postanowiłem więc zrealizować mały projekt fotograficzny. Tym razem wykorzystałem do tego mój telefon i jedną z aplikacji, którą ostatnio zakupiłem. Świadomie postanowiłem robić zdjęcia czarno-białe. Specjaliści są podzieleni. Niektórzy proponują, by robić zdjęcia w kolorze, a dopiero później zmieniać je na czarno-białe. Moja aplikacja umożliwia wykonywanie od razu zdjęć czarno-białych. Nie zmieniłem formatu, zostawiłem tradycyjny. W przyszłości będę chciał wypróbować format 1:1. Podzielam opinie, że robienie zdjęć czarno-białych zmusza do patrzenia w inny sposób.
Wybrane efekty moich dzisiejszych bojów z obiektywem w wersji smart prezentuję w tym wpisie, pozostałe zdjęcia zamieściłem na flickrze.