Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to w polskiej tradycji szczególne dni. Odwiedzamy groby naszych bliskich, rodziny i przyjaciół. Stawiamy świeczki na grobach opuszczonych. Cmentarz stanowi międzygeneracyjną przestrzeń kultywowania pamięci, w którym udział bierzemy niezależnie od relacji z oficjalnym kościołem i religią. Informacje na pomnikach, tablicach, krzyżach prowadzą nas do odległych często miejsc i wydarzeń.
Dla tych, którzy nie mogą być przy grobach rozsianych po kraju, a nierzadko całym świecie, centralnym miejscem pozostaje kaplica cmentarna lub krzyż. Wczoraj dyskretnie przysłuchiwałem się rozmowom międzypokoleniowym, dziadkowie / rodzice przekazywali opowieści o przodkach, wydarzeniach rodzinnych, ale i ludziach obcych.
Zapaliłem znicze m.in. na grobach dwóch moich mistrzów, prof. Wojciecha Wrzesińskiego oraz fotografa, Stefana Arczyńskiego. Obu, choć z różnych powodów, zawdzięczam wiele. Pierwszego znałem przez wiele lat i współpracowałem, drugiego poznawałem i podziwiałem pośrednio przez jego dzieła. Kontakt z każdym z nich wpływał na mój ogląd świata i kształtował podejście historyka i fotografa. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że uczyłem się rzetelności, otwartości, dystansu, ale i odwagi.
Wybrałem kilka zdjęć. Zrobiłem je w czerni i bieli. Zapadający zmierzch, potem ciemność rozpraszana przez tysiące świateł zbudowały nastrój tych godzin. Zdjęcia zrobiłem obiektywem stałoogniskowym 35mm.